Coraz dziwniejsze wieści docierają do nas w sprawie kolizji rządowej limuzyny, którą podróżowała ówczesna premier, Beata Szydło. Rzecz działa się w lutym 2017 r., kiedy to auto pani premier zderzyło się ze skręcającym Sciecento. Sprawa trafiła do sądu. Dzisiaj znikają dowody!?
Wypadek B. Szydło w Oświęcimiu
Całe zajście zostało udokumentowane na nagraniu z monitoringu. Dowody, zdjęcia, nagrania i zeznania światków zgromadziła bardzo skrupulatnie policja. Internauci od razu stanęli po stronie młodego chłopaka kierującego prywatnym pojazdem. Sprawa trafiła jednak do sądu, gdzie miała zostać rozstrzygnięta. Pojawiły się jednak komplikacje.
Nagrania z wypadku premier Szydło utracone?
Pierwsze informacje na ten temat podał portal TVN24.pl, który to poinformował, że materiał dowodowy z monitoringu przepadł. Informacje te potwierdziła rzecznik krakowskiego sądu. Jak podaje PAP, pękła płyta CD z zapisem nagrania, na którym uwieczniono przejazd rządowej kolumny. Nie wiadomo na razie, czy prokuratura zajmująca się sprawą posiada kopię płyt. Krakowski sąd podaje jednak, że zachowały się dowody w postaci zdjęć i protokołów. Czy to jednak wystarczy?
Czy ktoś celowo zniszczył dowody ws wypadku premier B. Szydło w Oświęcimiu?
Na razie za wcześnie jest, by kogokolwiek pomawiać i oskarżać. Wydaje się to jednak dość dziwne, bo o tyle, o ile płytę DVD lub CD jest stosunkowo łatwo zarysować, to o pęknięcie takiego rodzaju nośnika danych jest już dożo trudniej. Każdy może nabyć płytę i spróbować ją przełamać na pół. Nie jest to takie proste i wymaga sporej siły. Dodatkowo dane z zarysowanej płyty CD/DVD da się odzyskać. Zajmują się tym wyspecjalizowane firmy. Proces – co prawda – jest żmudny, czasochłonny i kosztowny, jednak mógłby uchronić krakowski sąd przed wpadką jaką jest utrata materiału dowodowego w postaci nagrania wideo z oświęcimskiego monitoringu!
